Ta chwila
zapomnienia, ucieczka od pustki... Od obrzydliwej rany, dziury na
wylot... Wspomnienia, powracające nie miłe zdarzenia, przeżycia,
które nie dają spokoju, budzą w nocy, zabierają oddech,
znienacka, powodują drobny zawał serca... To jest najgorsze,
problem w końcu zostanie rozwiązany to co po nim pozostanie jednak,
będzie jak blizna, głęboka, zabliźniona rana, której nie możesz
dotknąć, bo znowu zaczyna piec lub nie zostanie, a ten uraz będzie
się powiększał, zadając nieznośny ból, jak wiertarka
przewiercająca cię na wylot, pracująca 24 godziny na dobę...
Chwila
zapomnienia... Jak ją uzyskać? Złapać niepostrzeżenie w ułamku
sekundy, pomiędzy smutkiem a rozpaczą? Jak to zrobić? Oh, to nie
takie trudne, wystarczą sprawne ręce, odwaga i podatność na
odczuwanie bólu... bólu fizycznego. Poczuj coś co będzie tak nie
do zniesienia, że przestaniesz myśleć, odpłyniesz. Pustka i
smutek przestanie istnieć, nastanie era wolnego umysłu, ale...
tylko na chwilę, potem będzie głód. Głód, o którym starasz się
nie myśleć, głód który, wyżera ci mózg... To on staje się
teraz problemem, który wierci raz po raz ogromną dziurę, tak
wielką, tak bolesną, że nie dajesz rady, on staje ci na barkach...
Wgniata w ziemię, wgryza się w serce... Łapiesz bez namysłu
kolejną dawkę tego boskiego uniesienia, czujesz się lepiej,
zapomniałeś o tym co będzie potem, o głodzie... I znowu
przychodzi kolejna bezsenna noc, brak kojącego snu, przekrwione oczy
wpatrzone tępo w sufit, nie możesz się ruszyć, łzy cisną się
do oczu, myśli krążące wokół jednego. Ciężko oddychasz,
sapiesz jak pies, wykończony sierpniowym skwarem... Wolność.
Musiałeś, trudno, wpadłeś w bagno. Nie szarp się, nie rób nic
pochopnie. Może... poczekaj aż cię w całości pochłonie?