piątek, 21 sierpnia 2015

07


Opadam z sił, cicho, najciszej.
Bezszelestnie osuwam się...
Na przeznaczenia pętli wiszę.
Do podłogi przytulam się...
Wsłuchuję się w tą ponurą ciszę...
Ciało przeszywa zimny dreszcz.
Odgłosu stóp, niczego nie słyszę...
Na ziemię rozlewa się potok łez...
W duszy bardzo głośno krzyczę...
Nikt nie słyszy, nikt oprócz mnie...
Na zewnątrz z uśmiechem milczę...
Byleby tylko nikt nie dowiedział się...
Na pomoc od nikogo nie liczę...
Umieram w środku, koniec już.
Każdy oddech boli bardziej...
W kieszeni się rozkłada nóż...
Nie wytrzymam, oddycham rzadziej...
Moje ciało okrywa mróz... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz