Powietrze stoi w miejscu.
Jest dziwnie gęste,
Plącze się między kończynami,
Mogę na nim usiąść.
Wygodnie? Nie nie, to pułapka.
Wdycham je,
I czuję momentalnie
Jakby moje płuca miały peknąć.
Zalega mi w ciele,
Jak gęsta wydzielina,
Jak sto kilogramowy ciężar,
To więcej waży...
Wchodzi w każdy zakamarek.
Naciska na wnętrzności,
Wydaje się, że zaraz wypłyną,
Niedobrze mi...
Im głębszy wdech,
Tym trudniejszy wydech.
W końcu, ja też stoję w miejscu,
Stoję, w przenośni,
Bo tak naprawdę nie stoję.
Latam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz